#Narodowcy#

Tołdi

Wczoraj przed godziną 7 rano do domu Włodzimierza Czarzastego przyszła brygada antyterrorystyczna. Przeszukali jego dom, mieszkanie córki, studentki orientalistyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz syna – studenta AWF-u.
- Jak ich wpuściłem, wpadli do środka, przewrócili mnie na ziemię i przyłożyli mi broń do głowy. Słowa takie jak "ch***" czy "k***" padały co chwilę. Potem wpadli na górę, wyrzucili z łóżka żonę i też położyli na ziemi. Następnie latali po wszystkich pokojach przez jakieś kilkanaście minut. Przez cały ten czas ja leżałem na ziemi. Nikt mi nie powiedział, o co chodzi - powiedział dziennikarzowi "Trybuny" prezes Stowarzyszenia Ordynacka.

Czarzasty poinformował, że antyterroryści nie posiadali żadnych pozwoleń na przeszukanie. - Wie pan, chyba będzie nas pan skarżył, bo my nie mamy zezwolenia prokuratora na wejście do pańskiego domu - miał powiedzieć jeden z oficerów. - Ręce opadają. Ale na pewno tego nie odpuszczę. Będę teraz skarżył wszystko, co się da skarżyć - zakończył były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Rzecznik stołecznej policji Mariusz Sokołowski powiedział stacji TVN 24, że akcja była zgodna z prawem. - To nie miało nic podtekstu politycznego. Mieliśmy operacyjną informację, że jest krąg osób, które mogły pomagać Michałowi Gruszczyńskiemu.

onet.pl

jaja jak berety, CT wysyłać na przeszukanie Laughing